Nie chce mi się już żyć Zaloguj się, aby obserwowa ć Forum Kafeteria jest częścią Wirtualna Polska Media SA. Powered by Invision Community.
. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-12-26 16:25:14 zakazanaxd Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-25 Posty: 1 Temat: Nie chce mi sie żyć ;(Trwało to prawie 2 miesiące. Dokładnie miesiąc i pare dni Poznaliśmy się w bardzo dziwnych okolicznościach ale... Poznaliśmy się na portalu społecznościowym... Gdy wysłał mi zaproszenie do znajomych napoczątku nie skojarzyłam kto to jest ale poznaliśmy się w swoim czasie pisząc codzennie do pochodziliśmy z tego samego miasta dlatego nie mogliśmy się odrazu spotkać. Ale pisaliśmy codziennie. I stało się.... zakochałam się w nim.. nie wiem jak to się stało, ale stało się! Obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać co weekend. I napoczątku tak było. Spotykaliśmy się... Ale później zaczeło się coś psuć. Za każdym razem kiedy umawialiśmy się na jakiś dzień oraz godzine i dochodziła właśnie tego dnia ta godzina naszego spotkania wogóle nie odpisywał mi na sms-y. Dzwoniłam może ze 100 razy ale niestety bezskutecznie. Dopiero później odpowiadaj, mówiąc że nie może bo np. miał robote. Ok, wierzyłam mu. Nie miałam wątpliwości co do tego, żeby mu nie wierzyć. Przecież go kochałam... Przepraszał mnie i obiecywał że następnym razem się spotkamy. W tyfodniu pisaliśmy ze sb codziennie a ja jeszcze ocniej tęskniłam. Gdy nadszedł kolejny weekend i dzień w którym mieliśmy sie spotkać kolejny raz mnie wystawił. Pisałam mnóstwo smsów, dzwoniłam ze 100 razy.... nie odpowiadał... Oczywiście później odpisał mi mówiąc ze nie będzie. I oczywiście znowu ten jego numer że dzisiaj nie mógł bo był zajęty. Ja ślepa i głupia mu wierzyłam. Zawsze umawialiśmy się na soboty. Tym razem umówiliśmy się na poniedziałek i obiecał ze już napewno będzie. Dałam mu ostatnią szansę wierząc , ze jej nie zmarnuje. Nadszedł poniedziałek. I godzina na którą mieliśmy się spotkać. Było znowu to samo... Tylko z tym wyjątkiem, że już się wogle nie odezwał, aż do dziś ;( Pisałam, dzwoniłam z setki razy niestety bezskutecznie. Aż wkońcu napisałam do niego długą wiadomość na naszej klasie. ;/ Chciałam po prostu się dowiedzieć co się stało że przestał sie do mnie odzywać bo ja nic na sumieniu nie mam, ja mu nic nie zrobiłam oprócz tego, że go bardzo kochałam aż do teraz. Oczywiście ten tchórz nie odpisał wogóle ;( Nie umiem pogodzić się z tym że już nie jesteśmy razem. Tak bardzo mi go brakuje... Nie moge przestać o nim myślec a przede wszystkim go kochać ;( Wogóle nie śpie tylko cały czas płacze Najbardziej mnie boli jego milczenie ze wogóle do mnie nie pisze że do tej pory się nie odezwał. Nawet jak napisałam do niego że to koniec to też nie odpisał. Boli mnie to bardzo. Zadaje sobie pytanie co ja mu takiego zrobiłam. Ja na ogól jestem zamkniętą w sobie osobą a gdy byłam z nim, ja czułam że żyje, wkoncu byłam szczęsliwa. Teraz nie chce mi się żyć, wszystko jest takie bez sensu. Myślę o cięciu... Ale tego nie zrobie. Strach mi na to nie pozwala. Cały czas płacze.. ;( Co ja mam robić ;( 2 Odpowiedź przez A-Dominik 2011-12-26 16:41:13 Ostatnio edytowany przez Fumiko (2011-12-26 16:48:57) A-Dominik Net-Facet Nieaktywny Zawód: Pasjonat Życia ;) Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 7 Wiek: Nie taki stary ; - ) Odp: Nie chce mi sie żyć ;( Witaj : )Wiesz może to zabrzmieć banalnie, ale myślę, że najlepszą drogą tutaj będzie akceptacja taka prawdziwa bezwarunkowa akceptacja Wiesz napiszę, Ci, że gość postąpił wulgaryzm, a czy to coś da? Olej, go po prostu i zaakceptuj żyj własnym życiem(lepszym, zajmij się Swoimi zainteresowaniami, pasjami itp), wiesz może ciężko teraz tak o tym myśleć, ale może za jakiś czas będzie naprawdę szczęśliwa i miała dużo lepsze życie niż teraz i dlatego nie warto się tak tym zadręczać! Nigdy nie stawaj się czyjąś kopią, bądź oryginalny - inny, swój. Kieruj się swoim sercem, a nie sercem innych, którzy Ci doradzają. Gdyby Kryszna naśladował Buddę stracilbyśmy wielką postać, byłby tylko marną podróbą Buddy, a tak był jednym z najpiękniejszych ludzi na świecie. Jeśli zachowujesz się tak, by robić z siebie kopię innych, tracimy Ciebie - fantastyczną osobę. 3 Odpowiedź przez maxi 2011-12-26 22:43:55 maxi Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-11 Posty: 1,464 Odp: Nie chce mi sie żyć ;(Może miał zonę albo był w jakiś stałym związku, na takich portalach można pisać co się chce a prawdy w tym nie ma żadnej, zejdź na ziemię z obłoków, to dupek. 4 Odpowiedź przez marzena marzena marzena 2011-12-26 23:40:33 marzena marzena marzena Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-20 Posty: 12 Wiek: 28 Odp: Nie chce mi sie żyć ;(Ja obstawiam, ze gość ma żonę lub jakąs stałą partnerkę i dlatego nie mógł dotrzeć na umówione spotkania. Ale jest też druga bardzo, a może nawet bardziej prawdopodobna opcja, ze po prostu on nie widział tej Waszej relacji aż tak poważnie jak Ty. Nie napisałas jaki charakter miały te Wasze wirtualne rozmowy. Faceci piszą różne rzeczy, ale wcale nie biorą ich tak dosłownie jak my (wiem to z własnego doświadczenia). Moim zdanie to nawet dobrze, że nie trwało to dłużej, bo angażowałabyś się coraz bardziej, a jak się okazuje, facet nie jest tego warty. Po prostu okazało się, ze nie był z Tobą szczery, a to przekreśla to Wasze codzienne pisanie. Nawet nie myśl o tym, zeby robić sobie jakąkolwiek krzywdę! Wiesz, że to nic nie da, że nikt nie jest tego warty, na pewno sytuacji to nie zmieni, a zadasz sobie tylko dodatkowe cierpienie. Z czasem rozmyje się ta sprawa w natłoku spraw codziennych i przestanie tak boleć. Tylko nie myśl o tym z uporem, nie zadręczaj się i najlepiej wykasuj archiwum Waszych rozmów. Powodzenia ! 5 Odpowiedź przez Austerlitz 2011-12-27 00:29:02 Ostatnio edytowany przez Austerlitz (2011-12-27 00:32:06) Austerlitz Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-23 Posty: 318 Odp: Nie chce mi sie żyć ;( zakazanaxd napisał/a:Teraz nie chce mi się żyć, wszystko jest takie bez sensu. Myślę o cięciu... Ale tego nie zrobie. Strach mi na to nie pozwala. Cały czas płacze.. ;( Co ja mam robić ;(Dobrze, że płaczesz, masz do tego prawo. Te łzy są chce Ci się żyć? Daj szansę sobie i innemu facetowi, który gdzieś jest i szuka właśnie Ciebie. Pamiętaj - jesteś jednym, jedynym i unikalnym egzemplarzem na tym świecie, a w dodatku masz swoją wyjątkową wartość i nikt nigdy Ciebie nie na przyszłość - internet tylko do rozpoznania. Wymiana zdjęciami, kilkoma informacjami. Nigdy nie wchodź w głębsze dyskusje. Kiedy tak się dzieje lub ktoś po przeciwnej stronie chce Ciebie bardziej poznać przez internet niż to konieczne - proponuj spotkanie na żywo. Na Twoich zasadach, w Twojej miejscowości, ponieważ Ty jesteś kobietą. Nigdy nie pozwól sobie, żeby było odwrotnie. Jeżeli komuś to się nie spodoba - podziękuj i rozglądaj się za nowym kontaktem. Może wtedy ten poprzedni się postara dla Ciebie i jednak spotka się. A jeżeli nie odezwie się więcej - jego strata. To nie jest tak, że ten pierwszy, drugi, dziesiąty, to ten do góry i do przodu. 6 Odpowiedź przez apoteoza 2011-12-27 01:06:49 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Nie chce mi sie żyć ;(Ile masz lat? 7 Odpowiedź przez aviatorka 2011-12-27 10:28:50 Ostatnio edytowany przez aviatorka (2011-12-27 10:31:19) aviatorka Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: Asystent d/s marketingu Zarejestrowany: 2011-11-17 Posty: 23 Wiek: 29 Odp: Nie chce mi sie żyć ;( Dwa miesiące trwała ta wielka miłośc?Dwa miesiące to jest Kochana piardnięcie komara na przestrzeni całego życia!Choćby nie wiem jak bogatę we wrażenia były to było tych sobót wypełnionych serduszkami jak z kreskowek? 2, 3?To troche za krótko, zeby aż sie ciąć przez gościa Weź na wstrzymanie i nie wyolbrzymiaj swojego cierpienia i bólu Zniknie szybciej niż myślisz!Serio, serio! I nastepnym razem nie zadręczaj chłopa smsami i to takie urządzenie, ktore ma naturę łowcy i lubi nie o to chodzi, żeby złapać króliczka, ale żeby gonic podawaj siebie "na tacy" facetowi bo nie bedzie Cie szanował, ani traktował powaznie!Szanuj siebie i wymagaj szacunku od innych! Życie to twardy kawałek chleba,Ale my jesteśmy twardsze! 8 Odpowiedź przez Dżoja 2011-12-27 11:29:00 Dżoja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 2,446 Wiek: 40 Odp: Nie chce mi sie żyć ;( aviatorka napisał/a:Dwa miesiące trwała ta wielka miłośc?Dwa miesiące to jest Kochana piardnięcie komara na przestrzeni całego życia!Choćby nie wiem jak bogatę we wrażenia były to było tych sobót wypełnionych serduszkami jak z kreskowek? 2, 3?To troche za krótko, zeby aż sie ciąć przez gościa Weź na wstrzymanie i nie wyolbrzymiaj swojego cierpienia i bólu Zniknie szybciej niż myślisz!Serio, serio!Zgadzam się - minie szybciej niż myślisz, bo i wspomnień mało, szybko zbledną Napisz za miesiąc jak się czujesz Niebieski Anioł 9 Odpowiedź przez ananaasowa_ 2011-12-27 20:14:52 ananaasowa_ Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-22 Posty: 1,091 Odp: Nie chce mi sie żyć ;( Witaj Miałam podobną sytuację,napisał, że musi to wszystko przemyśleć i już się nie odezwał... I wiesz co dla mnie było w tym wszystkim najgorsze? To,że on nie powiedział jednoznacznie , że to już koniec. Nie wiedziałam co sie stało , co źle zrobiłam... byłąm wściekłam , że jest takim beznadziejnym tchórzem a z drugiej strony cały czas miałam nadzieję, bo skoro nie napisał , że nie chce mnie znać to może jest jeszcze szansa...i do teraz czuję się niepewnie...ale jest lepiej. Czasami każdy drobiazg mi go przypomina ale się staram. Spróbuj wprowadzić takie zmiany w swoim życiu, stroju, które nie byłyby do przyjęcia gdybyś byłą z nim. Ja np zamierzam nosić szpilki. Wcześniej nie było takiej opcji bo był mojego wzrostu a nie toleruje niższych facetów. I tyle... może zapuścić albo ściąć włosy.. przefarbować.. coś co jego wyklucza.. i pokochaj tą zmianę mocniej niż jego... I niech Ci zawsze przypomina , że NIKT nie ma prawa Cię tak traktować. Facet , który nie szanuje kobiety to nie jest facet godny uwagi ...Dasz sobie radę Pozdrawiam " Sometimes you have to be your own hero..." 10 Odpowiedź przez Austerlitz 2011-12-27 21:05:35 Austerlitz Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-23 Posty: 318 Odp: Nie chce mi sie żyć ;(Udzielając się w innym wątku zauważyłem, że można brać pod uwagę opcję, że ten ktoś jest bardzo zraniony i przez to nic nie wychodzi. Ale to tylko moja opinia i wcale tak nie musi być. 11 Odpowiedź przez anusia3 2011-12-28 00:57:09 anusia3 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-27 Posty: 25 Odp: Nie chce mi sie żyć ;( oj kochana nie mów że nie chce się Tobie żyć......wierzę że to bolesne przeżycie,wiele łez i cierpienia,,miłość wiąże się też ze smutkiem,nie tylko z radością,,,,,z tego co przeczytałam,chciałas za wszelką dla siebie cenę dowiedzieć się dlaczego tak robił..... czasem jeśli widzisz ze ktoś cię zbywa,kłamie,,,,,,nie warto się narzucać.........myślę że jak już kolejny raz zauważyłaś że coś kręci,,,nie powinnaś dalej panicznie do niego pisać i wydzwaniać......powinnaś moim zdaniem odpuścić,chociaż byłoby to dla ciebie trudne,,,,,gdybyś ty przestała się odzywać,jemu zdałoby to się dziwne co się stało,,,kto wie---może wtedy odpisze,albo zadzwoni,,,?!?! aniołeczek Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Jestem zalamana.. musze sie komus wygadac wczoraj zerwal ze mna chlopak...tak strasznie na mnie krzyczal Smial sie jak prosilam go zeby mnie nie zostawial.. Krzyczal,ze bylam slepa i nie widzialam,ze sie dusi ( ma 24 lata) ze jest mlody, ze lubi balety, ze musi sie wybawic a ja mu tego zabraniam.. (raz mu zabronilam jechac na balety w grudniu) Ciagle mam przed oczami jak pytam go czy chce ze mna byc czy nie a on bez chwili zastanowienia krzyknal ze nie... Prosilam, blagalam a on sie tylko smial... Zapytalam czy juz nic do mnie nie czuje, zapytal jak mysle? powiedzialam,ze jakby cos czul to by mnie nie zostawial.. ze by walczyl i pozwolil mi walczyc.. to pow tylko,ze jakby nic nie czul to by poprostu przestal sie odzywac i nie rozmawial teraz ze mna.. to tak boli Planowal wspolne wakacje,wspolne zycie,dzieci... i nagle mnie zostawil.. Ciagle mysle,co robilam zle (( a na sam koniec wyrzucil mnie z samochodu, powiedzial,ze jedzie do domu i go odpalil... zdjelam pierscionki od niego rzucilam nimi i zaczelam krzyczec ze chodzi mu tylko o to,zeby mogl ruchac na boku... i wyszlam o on odjechal z piskiem opon... jestem zalamana, nigdy nikogo tak nie kochalam 9 wiecie co znaczy kochac za mocno?? serce mi peklo.... Bądź silna. Poradzisz sobie. nie znoszę facetów, którzy nie potrafią się rozstać kulturalnie, Twój zrobił to tak, byś jak najbardziej cierpiała i byś poczuła się upokorzona - cóż pokazał prawdziwe oblicze. Lepiej teraz niż po ślubie.... przeczekasz, przecierpisz, przepłaczesz i będzie dobrze, choć teraz raczej ciężko w to uwierzyć Dziewczyno - trzeba się szanować! Uważasz że zasługujesz na takie traktowanie? Jak dzis możesz kochać kogoś, kto traktuje Cię jak zbędną rzecz ? Jesteś kobietą i tak powinni traktować Cię mężczyźni. Nie płaszcz się nigdy przed żadnym bo nigdy nie będziesz szanowana tak jak należy się kobiecie. smutna historia... też się nie raz tak mocno zaangażowałam, a później mocno bolało... mimo obietnic... Wiem, co czujesz, wiem, że jest Ci ciężko... Ale nie łam się... Widocznie na Ciebie nie zasługuje... a swój błąd szybko zacznie dostrzegać... Wiosna idzie, kwaitki, bratki i stokrotki Ty weź głęboki oddech i powiedz sobie, że "przecież stać mnie na lepszego!! - a ten burak niech spada do tych ciź na dyskotece..." głowa do góry, nie łam się !! Zobaczysz, że się zakochasz jeszcze, a czas leczy rany uwierz mi wiem coś o tym... Skoro woli jezdzić na imprezy( bez Ciebie) to nie masz czego żałować, bo na imprezy nie jezdzi sie pogadać, bo jest za głośno, tylko potańczyć z dzieczynami. Dasz sobie rade po jakimś czasie będziesz się z niego śmiała jakim był dupkiem. Trzymaj się Trzymam za ciebie kciuki, poradzisz sobie, jestem pewno. Najwidoczniej nie był ciebie wart ... bardzo mi przykro i wiem co czujesz bo kiedyś byłam w podobnej sytuacji. wiem jak ci ciężko ale najlepszym rozwiązaniem będzie pokazanie mu jak świetnie sobie bez niego radzisz choć będzie cie to bardzo bolec nie odzywaj sie do niego, jak bedzie sam dzwonił bo wiadomo teraz weekend to sie musi wyszalec ale pewnie koło niedzieli poniedziałku zadz. to odbierz tel i śmiej sie do słuchawki tak jak byś sie świetnie bawiła i powiedz ze nie możesz teraz rozmawiac bo jestes zajeta i sie rozłącz . .. poczekaj troche az znów zadz. sama sie nie odzywaj !!!! i znw udawaj ze nie możesz rozmawiac bo właśnie wychodzisz jesteś umówiona .... dopiero jak za 3 razem zadz. to znajdz czas by z nim pogadać !!!!! pamietaj nie ulegaj odrazu bo faceci to strasznie wykorzystują !!!!!!!! m Przykre i szczerze wspólczuje... ale musisz być silna poradzisz sobie. CZAS LECZY RANY. Znajdziesz jeszcze prawdziwa miłość:> Drań... nie mogę uwierzyć że mógł się tak zachować dorosły facet... Nie martw się znajdziesz kogoś lepszego ten nie był Ciebie wart Cytatblondyneczka87 bardzo mi przykro i wiem co czujesz bo kiedyś byłam w podobnej sytuacji. wiem jak ci ciężko ale najlepszym rozwiązaniem będzie pokazanie mu jak świetnie sobie bez niego radzisz choć będzie cie to bardzo bolec nie odzywaj sie do niego, jak bedzie sam dzwonił bo wiadomo teraz weekend to sie musi wyszalec ale pewnie koło niedzieli poniedziałku zadz. to odbierz tel i śmiej sie do słuchawki tak jak byś sie świetnie bawiła i powiedz ze nie możesz teraz rozmawiac bo jestes zajeta i sie rozłącz . .. poczekaj troche az znów zadz. sama sie nie odzywaj !!!! i znw udawaj ze nie możesz rozmawiac bo właśnie wychodzisz jesteś umówiona .... dopiero jak za 3 razem zadz. to znajdz czas by z nim pogadać !!!!! pamietaj nie ulegaj odrazu bo faceci to strasznie wykorzystują !!!!!!!! m ja bym się już nie umawiała z takim typem drugi raz do tej samej rzeki się nie wchodzi... Po każdej burzy wychodzi słońce, po Twojej też wyjdzie. Czas leczy rany. Facet nie ma do Ciebie szacunku skoro zostawia Cię w taki sposób, niestety. Mogę Ci na pocieszenie powiedzieć że mnie również zostawił facet 3 lata temu, po 5 latach związku (udanego związku) a co najlepsze przez smsa,a jaki był powód to nie wiem bo nie potrafił spojrzeć mi w oczy, taki z niego tchórz, tez bardzo cierpiałam bo go kochałam, trwało to z rok.. ale pomogli mi znajomi, otrząsnęłam się, teraz jestem 2 lata w związku, i nie rozpamiętuje przeszłości. Poznasz na pewno wspaniałego faceta, i będziesz szczęsliwa. Trzymaj się ciepło, będzie dobrze Wiem,ze to ciężkie,bo też kiedyś rzucił mnie chłopak,bo znalazł sobie inną (po 2 latach związku)... I szukał pretekstu,żeby zerwać. A ja głupia za Nim biegałam,prosiłam,płakałam... Dopiero teraz widzę jak się poniżałam i jaką robiłam z siebie idiotkę,ale wtedy nie widziałam świata poza nim. Trzeba się szanować,na takiego dupka nigdy więcej nawet bym nie spojrzała.. Dasz radę,czas leczy rany-wiem co mówię :-) Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-02-25 09:34 przez Hooney_M. Gdyby miał choc troche szacunku do Ciebie to inaczej by zerwal, a nie jak ostatni cham. Teraz moze ciezko Ci w to uwierzyć, ale dobrze sie stało. Pokazał swoje prawdziwe oblicze. A co bys zrobiła jakby zostawil Cię po slubie albo z dzieckiem. głowa do gory napewno dasz rade zapomniec
x Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-08-06 10:03 przez pons. Powinnaś go zostawić. Poznasz na pewno innego chłopaka, którego rodzina zaakceptuje Cię. Nie będzie Cię poniżała i traktowała jak piąte koło u wozu. Teraz masz wakacje, korzystaj z nich. A co będzie jeśli teraz poznasz prawdziwą miłość? Nie męcz się, bo nie pociągniesz tak dłużej... Moim zdaniem nie ma sensu tego ciągnąć, chcesz przez całe życie być traktowana jak kura domowa? A jemu to na ręke, mieszka sobie z Tobą, nie musi się męczyć w domu, chyba najwyższy czas go wydomowić, skoro już naopowiadał, że nie jesteście razem. Nie wiem jak to znosisz, ja bym nie wytrzymała, zasługujesz na kogoś, kto bedzie szanował Twoje wybory a nie wiecznie miał do Ciebie pretensje... Nie uważasz? No ja przebrnęłam i nie wiem czemu Ty tu siedzisz na szafie i tworzysz wątek, w którym mamy Ci pomóc, doradzić (choć Twoje działania po tym wszystkim powinny być oczywiste), zamiast wziąć swoje życie we własne ręce i Go najzwyczajniej w świecie wyrzucić ze swojego mieszkania. Wyrzuc pasożyta za drzwi. Nauczył się żyć czyimś kosztem, ktoś wszystko za niego zrobi a od siebie nic nie potrafi wymagac tylko od innych. Ja to bym na samym początku zakończyła jak już miałaś takie sytuację, że nie bronił się tylko wszystkiemu się przypatrywał- zaoszczędziłabys wtedy ten zmarnowany z nim czas i te wszystkie przykrości, co to za facet! Brak słów.. przykre jest to co piszesz ,ze ludzie sie wtracaja w wasz zwiazek a twoj facet nie chce zrobic z tym porzadku. nie powie swojej rodzinei i swoim znajomym zeby sie odczepili . razem powinnisice walczyc i starac sie o ten zwiazek a z twojej wypowiedzi wnioskuje ze ty wiecej dajesz niz dostajesz .uwazam ze twoj facet jest niedojrzaly emocjonalnie i nie bedziesz miala od niego wsparcia takiego jakiego oczekujesz . wiec jesli sie meczysz to ja uwazam ze to nie ma sensu walka z wiatrakami lepiej poczekac i byc sama az tarfi sie ten wlasciwy .kazdy zerwany zwiazek rodzi bol ,zal i obawy ,ale pamietaj tez ze dzieki takim porazkom jak i wzlotom nasze zycie jest bogate o do gory kazdy kiedys trafi na swoja polowke jablka grunt to nic na sile i nie bac sie byc bez faceta . KAZDEJ Z WAS POLECAM KSIAZKE "DLACZEGO MEZCZYZNI KOCHAJA ZOLZY" TO JEST KWINT ESENCJA TEGO CZEGO OCZEKUJA FACECI BY BYC Z NAMI I BYSMY ICH MIALY OWINIETYCH WOKOL PALCA przeczytałam i.. odpuść sobie wykończysz się Szczerze? Popatrz na to wszystko..popatrz jaki on jest, jaką ma rodzinę, znajomych. chcesz się w to dalej pchać? Dalej się kłócić ze wszystkimi dla dobra wasze (a raczej Twojej) "miłości" ? Popatrz jak on Cię traktuje, jak jakąś kurę domową, siedzi cały czas w mieszkaniu więc kretyn mógłby coś ugotować czy posprzątać, a nie mieć jeszcze pretensje do Ciebie, że nie masz czasu. Pogadaj z nim, postaw mu warunki, jak nie zacznie traktowac Cię z szacunkiem to może wypier****lać, ma taka wspaniala dziewczyne, a do rodziny takie glupoty gada? Postaw mu nastepny warunek "jeszcze raz i z nami koniec". On się nauczyl, ze zrobisz dla niego wszystko i wykorzystuje to. Dla mnie to zwykły cham, w życiu bym za takiego nie wyszła. Ale jak Ci tak bardzo zalezy to spróbuj jeszcze raz, tylko ze jak tym razem nie wyjdzie to go zostaw. myślę że być może jego rodzice nie chcą "biedniejszej" partnerki ale skoro już taka jest to na Ciebie siadają bo uważają żeś gorsza, takie są tylko moje domysły...moja rada: zostawić faceta bo szuka służącej, nie sądzę by się zmienił z tej postawy w odwrotną nagle. Boze co to za koles wogole ;/ mieszka z toba , niby jest z toba , kaze ci robic kanapki sprzatac ale rodzicom wszystkim mnowi ze ze soba nie jestescie?! Wiesz co zrob ? Powiedz mu ze jesli nie jestescie razem to ma placic polowe czynszu oplat, kupowac rzeczy, robic sobie obiady, bo przeciez nie masz takiego obowiazku ;] zobaczysz jak bedzie szybko zwiewal ;p Dziewczyno! Nie czekaj, aż tak Ci namiesza w głowie, że nie będziesz wiedziała, kim jesteś. Wiem, że łatwo tak napisać, co masz zrobić... Zdaję sobie sprawę, że to bardzo trudne. Musisz zacząć myśleć o sobie. Nie warto być z kimś, kto się do Ciebie nie przyznaje. Z tego, co piszesz, tak właśnie jest. Jak się kocha- można wszystko, ufa się, wierzy. Ten chłopak- dzieciaczek swoją drogą- nie jest wart Twojej miłości. Zasługujesz na kogoś, kto doceni to, co dla niego robisz, kto będzie Cię akceptował, kto nie będzie się wstydził być z Tobą. Chcesz trwać nadal w kłamstwie? Miłość nie przychodzi tylko raz- jestem pewna, że spotkasz kogoś, dla kogo będziesz kimś więcej, niż służącą. On szuka zastępczyni matki, nie kobiety do kochania. Nie pozwól, żeby ktoś sterował Twoim życiem. Na jednym nieudanym związku świat się nie kończy. Przemyśl sprawę, pomyśl, że spotkało to Twoją przyjaciółkę, kogoś najbliższego. Chciałabyś, żeby ta osoba była w takim związku? Ps. Najbliższe otoczenie faceta dużo o nim mówi. ufff przebrnęłam! za włosy go i kopa w d.....twoje mieszkanie więc go wyślij tam skąd przyszedł. facet chce miec kucharke, sprzątaczke i kochanke w jednym ja tu uczucia nie widze Za to ja przeczytałam. Moim zdaniem powinnaś się poważnie zastanowić, czy to ma sens. Niby związek składa się na uczucia, powiązanie, ale także wzajemne zaufanie, szacunek itd. Niestety ze strony Twojego chłopaka nie zauważyłam ani jednego ani drugiego. Z tego co pisałaś, traktuje Cię on po prostu jako podporę "w razie czego, na później", bo gdyby w końcu został sam, mógłby sobie nie poradzić. Moim zdaniem powinnaś twardo określić granicę. Zaznacz, że jeśli nie zmieni swojego zachowania, po prostu będziecie musieli się pożegnać. W takim toku wydarzeń dojdzie w końcu do tego, że to Ty będziesz go utrzymywać, bo rodziców przez cały czas nie będzie. Powinnaś pomyśleć także o sobie. Jesteś juz dorosła. Jeśli chodzi o kwestię "obgadywania" Cię przez znajomych... Na Twoim miejscu oświadczyłabym w większej grupie, że nie interesują mnie sprawy innych ludzi i nie masz zamiaru mieszac w czyimś życiu, jednak oczekujesz tego samego także od innych. Ludzie zawsze będą gadać, powinnaś to olać. Szkoda jednak, że nie masz w tej kwestii wsparcia od chłopaka. To także powinnaś z nim omówić. Moja droga zwłaszcza w tym momencie powinnas się obudzić, przestać grać uczuciami, ale zacząć rozumem. To tyle, życzę wszystkiego dobrego. Gdyby ze strony Mojego mnie tak atakowali,a on nie stanął by nigdy po mojej stronie to bym tego nie pomyśl co by było gdybyście się pobrali?I co wtedy przez całe życie wysłuchiwać jaka to ty zła dla synusia nie bym się porządnie nad tym wszystkim zastanowiła, to KOCHAĆ I BYĆ cię może i kocha ale na 1 miejscu u niego nie że przemyśl to i się nie dołuj, nie warto;* męczysz się straszliwie, a nie wygląda na to żeby to kiedykolwiek miało się zmienić. ogarnij się, zacznij nowe życie z daleka od nich wszystkich, i w końcu znajdziesz takiego, który Ciebie będzie kochał, i nie będzie Cię wykorzystywał, i pozwalał żeby ktoś Tobą pomiatał Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-03-05 11:39:26 rakieta22 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 1 Temat: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy 2 Odpowiedź przez renetka 2019-03-05 15:39:05 renetka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 13 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Jeżeli terapia ci nie pomaga to warto zmienic terapeute. Plus terapia to jest 50% sukcesu, bo jezeli nie bedziesz miec sama woli zeby sie ogarnac, zmienic troche swoje myslenie itd. to bedzie ciezko. 3 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-05 16:27:50 Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. To co piszesz ma sens, więc nie jest tak źle skoro zdajesz sobie sprawę, że źle się dzieje z Tobą. Moim zdaniem nie masz tzw: impulsu do działania... jakiegoś planu na siebie. Tu nie zadaje się pytań... ale czyżbyś żyła na pustkowiu? Nie masz rodziny, znajomych? Nie masz zainteresowań? Depresja to poważna chroba...Gdy mnie się przytrafiła miałam podobnie... Przychodziła do mnie /z racji mojej niepełnospraności/ pielęgniarka z dużym stażem zawodowym. Nie patyczkoała się ze mną, co mnie tym bardziejdołowało... Nie dopuszczałam do siebie myśli samobójczych, bo musiałam po mimo trudności wychować 12-letniego syna...Pamiętam jak mi opowiadała /pielęgniarka/ gdy pracowała na oddziale psychiatrycznym - przywieziono na oddział młodą kobietę...odmawiała wszelkich pokarmów, leków, rozmów, zero chęci do życia...Karmiono ją sztucznie... na siłę kroplówki itp... to trwało trzy miesiące. Potem przeniesiono ją do się nad nią szczególnie bo młoda i piękna...Po roku zmarła... Piszę to dlatego, że psychika ludzka to wielka tajemnica... Zdajesz sobie sprawę że źle się z Tobą dzieje, czy nie potrafisz w sobie wykrzesać odrobinę inwencji aby zrobić jakiś krok w coś co Cida odrobinę motywacji? Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... 4 Odpowiedź przez Mordimer 2019-03-05 17:43:05 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-03-05 18:25:22) Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Widzę objawy cieżkiej depresji. Polecam dobrego psychoterapeutę i psychiatrę. Bez leków się nie obejdzie. Postawią ciebie na nogi ale ty sama będziesz musiała zmierzyć się z tym problemem i zlikwidować przyczyny choroby. Robiłaś badania na hormony, tarczycę, witaminę d3, nadnercza i na canditę ? "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 5 Odpowiedź przez interfire 2019-03-06 17:04:33 interfire Gość Netkobiet Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. rakieta22 napisał/a:Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy A co ze światem zewnętrznym? Co z umysłami innych ludzi? Dlaczego z nimi nie grasz? Dlaczego ich nie poznajesz? 6 Odpowiedź przez LauraPa 2019-03-06 18:31:38 LauraPa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-28 Posty: 11 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Autorko, nie możesz odstawiać za szybko leków, one zaczynają działać poprawnie dopiero po miesiącu, a przedtem możesz mieć jakieś skutki uboczne, to jest całkowicie normalne (nawet jeszcze większe pogorszenie nastroju! piszą o tym w ulotce) musisz tylko to przetrwać i będzie lepiej. Myślę, że bez leków w twoim przypadku się nie obejdzie, masz ciężką depresję. 7 Odpowiedź przez mari0 2019-03-08 22:18:52 Ostatnio edytowany przez mari0 (2019-03-08 22:21:13) mari0 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-21 Posty: 106 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Zgadzam sie z poprzednimi wypowiedziami. Wyglada to na objawy ciezkiej depresji. To choroba nie da sie jej wyleczyc bez lekow sama terapia. Wiem co mowie bo przerabialem to, znam Twoje stany i pamietam tez watpliwosci po zazywaniu lekow. Antydepresenty potrzebuja troche czasu na "zaladowanie" zwykle okolo miesiaca czasami dluzej czasami potrzebne jest zwiekszenie dawki. W poczatkowych fazach moze byc duzo gorzej, 2 pierwsze tygodnia to byla katorga ale pozniej z czasem bylo juz tylko lepiej. Nie lekcewaz naszych rad bo z czasem moze byc jeszcze gorzej i beda pojawiac sie mysli o odebraniu sobie zycia itp collect moments not things 8 Odpowiedź przez tajemnicza75 2019-03-09 15:53:51 tajemnicza75 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-28 Posty: 5,997 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Ja leczyłam depresję jakieś 2 lata. Terapią i antydepresantami. Te drugie odstawiłam nieco wcześniej, ale i tak brałam je prawie 2 motywowała maleńka córeczka, a tez mi się nic nie chciało. Nogi ciągnęłam za sobą bo nawet chodzenie było problemem. Moze się odnosić wrażenie, że z początku terapia nie przynosi rezultatu. Zwłaszcza, ze nie bierzesz już leków, które teoretycznie powinny poprawić Twoje samopoczucie i rozjaśnić myślenie. Dopiero wtedy będziesz w stanie się otworzyć i ruszyć z terapią. Ktoś kiedyś powiedział, ze tyle lat ile coś wpływało negatywnie na naszą psychikę, tyle lat powinniśmy liczyć na leczenie. Daj sobie czas, bierz leki, nie poddawaj się! "Przepis na dobry stosunek do siebie:Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie." 9 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-09 16:47:24 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-03-09 16:48:19) Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Pozwolę sobie wkleić tablicę, jak się zachowywać, gdy twoja bliska osoba jest w depresji: Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 27 czerwca 2019, 21:15 witajcie. Od jakiegoś czasu niepokoją mnie własne myśli. Pragnę zaznaczyć, że nie jestem osobą załamaną czy też w depresji. Nie mam myśli samobójczych, nie czuję się człowiekiem uciemiężonym. Czasem tak na poprawę humoru w zasadzie fantazjuję o zakończeniu tego życia jednak z wielu względów bym się na to nie zdecydowała. Jestem niewierząca więc wizja cudownego życia po mnie nie interesuje. Czym więc można uzasadnienić te myśli? Nie jestem smutna, jestem raczej zniechęcona wszystkim. Chamstwem i egoizmem ludzi z którym non stop się spotykam. Egocentryzmem. Świat mnie obrzydza, zwierzęta traktowane w sadystyczny sposób, państwo w państwie, niesprawiedliwość. Z biegiem lat co raz bliżej mi do postawy nihilistycznej. Mam normalne życie i rodzinę jednak tej chęci brak. Wstaję rano, piję kawę i jedyne na co mam ochotę to íść spać dalej. Jak określić a przede wszystkimzzmienić takie zachowanie? Zeby nie było, raczej nie zaniedbuje swoich obowiązków, mi się zwyczajnie już przestało cokolwiek chcieć Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 16:32 10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Annne17 28 czerwca 2019, 16:39 życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Ptaky 28 czerwca 2019, 17:03 Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmi Ptaky 28 czerwca 2019, 17:13 Annne17 napisał(a):Yandelka napisał(a):życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Jeszcze zabrakło tego ze ma sie cieszyc z kawy i słońca oraz pójść na oodzial onkologii żeby docenić życieDlaczego zawsze umniejsza się tego typu problemom i głównym "pocieszycielem" ma być inni mają gorzej? Annne17 28 czerwca 2019, 17:23 Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Ptaky 28 czerwca 2019, 17:46 Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Annne17 28 czerwca 2019, 18:14 Ptaky napisał(a):Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Możemy to nazwać podejściem zadaniowym a możemy nazwać celem. Ogólnie ludzi zmusza do działania coś, co ich w d*** ugniata. Jak jesteś głodna to szukasz pożywienia, jak jest Ci zimno to szukasz czegoś by się okryć, jak nie masz dachu nad głową to szukasz miejsca by przespać noc itp. W miarę zaspokojonych potrzeb, gdy nic Ci zbyt mocno nie dokucza, a do tego nie potrzebujesz mieć wszystkiego, zaczynasz wieść coraz wygodniejsze życie. Masz pracę, masz mieszkanie, masz pełną szafę ciuchów i zaczynasz szukać czegoś co nada Twemu życiu cel. A przecież celem jest utrzymanie życia. Ten cel najlepiej jest widoczny gdy to życie zostaje zagrożone ( stąd rady by iść na oddział onkologii). Często gdy w życiu występuje rutyna ludzie zaczynają szukać czegoś, co nada ich życiu kolorytu, bo wtedy codzienne obowiązki staną się mniej nudne i uciążliwe, i nazywają to celem. Tylko sami nie wiedzą, co takiego mogliby robić, bo zbyt wielkiego wysiłku podejmować nie chcą. Najlepiej by to było bardzo łatwe i bardzo przyjemne. A tak se ne ludzie czerpią najwięcej korzyści z relacji z innymi ludźmi, ale też i najłatwiej tutaj o wzajemne urazy i rany. Dlatego z ostrożności zachowują dystans bo boją się kolejnego bólu, czują się zawiedzeni otoczeniem i jeszcze bardziej izolują. To prowadzi donikąd. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:17 Ok, wiem, ze to była przenosnia ale postawie się.. Nie pojmuję jak można być tak nieodpowiedzialnym by decydować się na dziecko nie potrafiąc zapewnić im racji bytowych. No chyba, ze to dziecko z gwaltu, ale wszystkie 4? Wiem, ze inni maja gorzej i to tez mnie wkurza bo ja majac okazje pomagam ludziom, którzy tego potrzebuja a bogaci ludzie zamiast pomoc to wstawiaja sobie do domu zlote kible albo oddaja dla nich malo znaczace dla nich samych sumy na cele charytatywne, a masa takich fundacji rzerując na cudzym nieszczęściu bierze sobie ladny procent. Czy to w Indii czy w Pl czy US są ludzie pokrzywdzeni, zmienia się tylko stopien i rodzaj. Tak samo nie rozumiem tej matki z indii jak i polki, która sprowadza na ten swiat dziecko a później pozwala by wychowywaly je smartphony i internety. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:20 Ptaky napisał(a):Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmiOd niektórych się odwrocilam, z niektórymi dalej zyje. No cóż, ja po za facetem nikomu za wiele nie mówię, a wszystkich traktuje tylko jako znajomych z ktorymi mozna sie pobawic, pograc, etc. Ale za przyjaciół ich nie uwazam. Nawet wsrod ludzi o których mam dobre zdanie widze skrajny egoizm i brak empatii.. No coz po prostu to akceptuje bo gdybym tego nie robila nie mialabym nikogo. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:28 i ja nie czuje, ze mam wszystko, mam faceta ale mamy bardzo malo czasu dla siebie, oboje jesteśmy dobrymi ludzmi wiec najwiecej się oczekuje właśnie od nas. Kiedys jak pomagalam chorej babce, wszystkie wnuki się od niej odwrocily. Nikt nie pomogl, tylko ja nakgorsza wnuczka. Kobieta w opiece spolecznej mi powiedziala, że ludzie, którzy pomagają zawsze są tymi nakgorszymi a starsi zawsze płaczą za tymi co maja ich gdzieś. To niby reguła. Czyli co, ludzie z reguły są głupi? Ślepi? Niewdzięczni? Non stop ta niesprawiedliwość, spotykam się z nią na kazdym kroku, jak mam więc się cieszyć takimi pierdołami jak kawa
nie chce mi się żyć forum